piątek, 1 marca 2013

Dzień z życia piłkarza



Profesjonalizm wymaga poświęcenia

Żeby dobrze przedstawić zwykłemu kibicowi, jak wygląda codzienność w wykonaniu piłkarza, należy rozróżnić stopień jego profesjonalizmu. W Polsce, zwłaszcza w niższych ligach (już na 4. szczeblu rozgrywek) niekiedy zawodnicy muszą dorabiać, by zapewnić sobie godne życie. Pieniądze za półamatorską grę nie są duże, futbol jest bardziej pasją niż sposobem na życie. Tutaj za przykład niech posłuży drużyna Pomorzanina Toruń. „Czerwono-niebiescy” występują w IV lidze kujawsko-pomorskiej. Zespół składa się w większości z młodych zawodników, przeważnie jeszcze uczniów lub studentów. Starsi są aktywni zawodowo. Seniorzy trenują raz dziennie, o godzinie 17:00, tak aby zajęcia nie kolidowały z pracą. Treningi młodszych adeptów futbolu odbywają się na jednym z Orlików o godzinie 18:30. W wyższych ligach sytuacja wygląda podobnie. Występujący w II lidze (trzeci szczebel rozgrywek) Górnik Wałbrzych również organizuje trening od poniedziałku do piątku między 16:30, a 18:00. Jeden trening dziennie to standard również w zespołach ekstraklasy. Jednak tutaj profesjonalizm posunięty jest dalece bardziej niżeli w mniejszych klubach.

Tytan pracy czy leń?

W świadomości przeciętnego Kowalskiego rysują się dwie wizje zawodowego piłkarza. Przeważnie wybór między jedną a drugą, dokonuje się zależnie od wyników drużyny. Kiedy ulubieńcy w sobotni wieczór rozgramiają przeciwników 5-0, pojawiają się głosy, że rezultat jest zapewne efektem ciężkiej pracy na treningach, a poprzedzają go litry potu wsiąknięte w murawę czy podłogę siłowni. Jednakże kiedy przychodzi porażka, zewsząd słychać tylko – „lenie! W ogóle nie biegali, brakło im zaangażowania. Widać że trenują po 2 h dziennie, potem wsiadają w swoje drogie auta i do domu”. Kiedy przeciętny kibic dowiaduje się, że jego idole spędzają ledwie 120 minut na doskonalenie swoich umiejętności, może się niepokoić. Ale czy tak jest naprawdę?

Rzecznik Rzeźniczak

W obronie przed negatywnymi stereotypami na temat polskiego futbolisty staje za pomocą swojego bloga defensor Legii Warszawa, Jakub Rzeźniczak. Popularny „Rzeźnik” opowiada jak wygląda jego zwykły dzień pracy. Pan Jakub melduje się w klubowym obiekcie o godzinie 10:00, czyli 60 minut przed treningiem. Rozgrzewka, lekki trening i masaż pozwalają dobrze przygotować się do właściwych zajęć, które trwają z reguły około 2 h. Legionista wylicza, że w klubie spędza dziennie prawie 5 h. W zależności od trybu meczowego, stołeczni piłkarze mają jeden lub dwa treningi na dzień. Ponadto, w zależności od ambicji zawodnika, zajęcia indywidualne w siłowni. To kolejne 3-4 h w tygodniu. Reprezentacyjny prawy obrońca wspomina również o sesji z psychologiem sportowym oraz spotkaniach promocyjnych z kibicami, co również należy do jego obowiązków. To jednak uwarunkowane jest od sytuacji w konkretnym klubie. Nie wszędzie korzysta się z pomocy psychologa, nie wszystkie polskie drużyny są tak medialne jak Legia Warszawa.
Według Rzeźniczaka, niepochlebne opinie pod adresem piłkarzy są efektem zazdrości oraz zawiści ludzi, którzy nie osiągnęli w życiu podobnych sukcesów, nie dorobili się tak znacznych zarobków. Jednakże takie osądy nie biorą się znikąd. Dziennikarze strony sportfan.pl odbyli swego czasu rozmowę z jednym z ekstraklasowych zawodników. Zapytany o jego zwyczajny dzień piłkarz wyjawił portalowi jak można grać w polskiej ekstraklasie minimalnym nakładem sił. Anonimowy grajek wstaje około godziny 9:00, by zdążyć na trening. Sam przebieg zajęć również nie jest dla niego atrakcyjny. Ćwiczenia jakie aplikuje zawodnikom trener są przestarzałe i nieefektywne. Po prysznicu i posiłku przeważnie futbolista ma wolne. Wyjątkami są dni, w których trenerowi „odbije palma” i przeprowadza z zawodnikami analizę wideo gry swojego zespołu i przeciwnika. Resztę dnia sportowcy spędzają w centrach handlowych, kinach, z rodziną lub grając na play stadion. Na dodatek po weekendowej kolejce ligowej często poniedziałek jest dniem wolnym od zajęć, by „wycieńczeni” piłkarze mogli się zregenerować.

Pracusiom dziękujemy

W kwestii codziennej pracy Polska niestety odbiega od zachodu Europy. W jednym z wywiadów Tomasz Kuszczak, do niedawna bramkarz Manchesteru United, opowiedział jak wygląda dzień w jednym z największych klubów na świecie. Tam zawodnicy spędzają ze sobą prawie cały dzień: trenując, rozmawiając, integrując się ze sobą w wolnym czasie. To pozwala im lepiej się zrozumieć także na boisku. Standardem są dwa treningi, siłownia i odnowa biologiczna. Niestety, co bardziej niepokojące, wzorce zachodnioeuropejskie nie przyjmują się w naszym kraju. Za przykład owej niechęci może posłużyć przykład Dana Petrescu. Ten znakomity przed laty piłkarz m.in. Chelsea Londyn, podjął kilka lat temu próbę zbudowania jako trener futbolowej potęgi z Wisły Kraków. Kazał piłkarzom dużo biegać, ćwiczyć, dawać z siebie tyle, ile dają zawodowi gracze w lidze angielskiej. Pragnął by zawodnicy spędzali z sobą więcej czasu, a klub traktowali jak drugi dom. Jednak wysiłek Rumuna poszedł na marne, piłkarze żalili się w mediach na „mordercze” natężenia obowiązków, wyniki były poniżej oczekiwań i Petrerscu musiał pożegnać się z posadą. Teraz odnosi spore sukcesy w Rosji, gdzie zrozumiano, że tylko ciężką pracą można cokolwiek w piłce osiągnąć.

Brak komentarzy: