Najpierw było strasznie, potem śmiesznie, teraz jest już
dziwnie. Już trochę czasu minęło, od kiedy pierwszy raz przeczytałem artykuł, w
którym posłowie PiS oburzyli się monologiem Abelarda Gizy w TVP. Po lekturze
newsa, odpaliłem czym prędzej YT w celu znalezienia ów kontrowersyjnych treści. Jednak kolejne filmiki były wycofane ze
strony, bo niby prawa autorskie. Na szczęście z internautami nikt nie wygra i
na bieżąco pojawiały się nowe wersje.
Atak w strefie Gizy
Włączam, patrzę, zwykły stand up. Dobrze znany i lubiany
komik o dalekowschodnich rysach mówi o papieżu, jest śmiesznie, nikogo
(oczywiście w moim mniemaniu) nie obraża. Widziałem lepsze skecze, ale jest ok.
Pomyślałem sobie, że artykuł był przesadzony, a członkowie PiS to właściwie
codziennie się czymś oburzają, czyli równowaga w przyrodzie. Ale nie…
O występie pana Gizy słucham wszędzie. Najpierw radio, potem
ten sam Abelard siedzi u Kuby Wojewódzkiego, na koniec Marcin Meller poświęca
mu swój felieton w Newsweeku, do tego osobny artykuł. Kabareciarz został
wrogiem publicznym nr 1. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia.
Przy okazji tej afery
kilka rzeczy mnie przeraziło. Po pierwsze – jest w KRRiT komórka, która ma
walczyć z ateizmem?! Ale jak? Ale po co? Ja rozumiem, że Polska kraj
chrześcijański ale taki twór to już gruba przesada. Swoją drogą to ciekawe, czy
zatrudnienie Nergala w TVP było działaniem ateizującym nasz kraj? Chociaż skoro
wokalista Behemotha wierzy w szatana, to w konsekwencji w Boga też – więc
wszystko w porządku…
Po drugie – dziś przeczytałem, że zarówno pana Gizy, jak i
całego kabaretu „Limo” nikt już w Polsce nie chce zatrudnić. Odwołano ich
występy w kilku firmach, zniesmaczony (ale czym?!) jest Urząd Miasta w
Skierniewicach. To istna paranoja!
Po trzecie – ignorancja. Wszyscy oburzeni monologiem o papieżu
podnoszą głosy, że jak tak można największą świętość obrażać? Tylko przeoczyli
jeden, jak dla mnie dość istotny fakt. Program z Gizą wyemitowany był 8 marca,
czyli po rezygnacji Benedykta XVI, a przed elekcją Franciszka. Czyli papieża
nie było. A skoro nie było to Giza nikogo nie obrażał. Proste? I po co ta cała
afera?
Zagranie ręką
Na koniec jeszcze o wolności słowa i czynu. Jakoś w tym
samym czasie miało miejsce inne zdarzenie, które na międzynarodową skalę
wywołało dyskusję o tym, co można, a czego nie. Otóż w meczu piłkarskiej ligi
greckiej, pewien 20-letni zawodnik, właściwie nie pewien bo reprezentant
greckiej młodzieżówki, po strzelonym golu wykonał ulubiony znak Hitlera –
pozdrowienie „sieg heil”. Na pomeczowej konferencji Georgios Katidis, bo o nim
mowa, przyznał, że nie wiedział co znaczy ów gest (rozumiem, że piłkarze do
najbystrzejszych nie należą, ale co znaczy wyprostowana w górę prawa ręka to
chyba wie każdy). Mimo próby usprawiedliwienia się, już następnego dnia został
dożywotnio pozbawiony szansy założenia koszulki reprezentanta Grecji. Po kilku
dniach zawiesił go także jego klub, AEK Ateny. Przy tej okazji poczytałem
mnóstwo komentarzy, o najróżniejszej treści. Ci bardziej radykalni chcieli go
zlinczować, inni uniewinniali właśnie wolnością słowa. Spora grupa nie
rozumiała dlaczego Katidis został zawieszony jako reprezentant swojego kraju.
Dla mnie to raczej oczywista sprawa. Każdy może mieć poglądy jakie tylko sobie
wymarzy. Póki nie chce zrobić mi z tego powodu krzywdy, nic mi do tego. Jednak
jako swego rodzaju pracodawca (a za takowego uważam grecki związek piłki
kopanej), mam prawo oczekiwać od pracownika pewnej poprawności politycznej i po
takiej wpadce, sam na ich miejscu zrezygnowałbym z usług grajka. Choćby ze
względów wizerunkowych. Zresztą, co tu dużo mówić, Katidis wykonał gest, którym
utożsamia się z Hitlerem, człowiekiem, przez którego zginęły miliony ludzi. Dla
mnie to wystarczający powód.
Co wolno, a co nie?
Ręce mi opadają, kiedy widzę, że kabareciarz jest wytykany
palcami na równi z człowiekiem, który przed kamerą udaje nazistę. Granica
między wolnością jest płynna, ale w osądzaniu ludzi za to, co sobą
reprezentują, trzeba zachować zdrowy rozsądek. To, co wyprawia się wokół pana
Gizy dopiero teraz zakrawa na kabaret. Natomiast zachowania w stylu Katidisa powinny
być piętnowane, bo co innego mówić z humorem o papieżu, a co innego prowokować
miliony ludzi, którzy albo przeżyli wojnę, albo stracili w jej czasie bliskich.
grafika z foter.com
grafika z foter.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz