Ale brakuje go człowiekowi
nie tylko od święta, bowiem cisza nie jest jego jedynym wyznacznikiem. Jest coś
takiego, jak spokój ducha, co definiuje się jako równowagę, harmonię, według
niektórych także to właśnie jest szczęście. I chyba mogłabym się pod tym
podpisać nogą, ręką, a jak chcecie to i rzęsami.
Dlatego w imieniu
mamyalergie życzę wam w tym cholernie szybkim dwudziestopierwszowiecznym
świecie właśnie s p o k o j u, wewnętrznego szczęścia. Takiego nie potem, nie może
kiedyś, ale w każdym tu i każdym teraz.
P.S. Życzymy także powodzenia z teoriami Ingardena i może jeszcze paru groszy na dodatkową kawę wszystkim naszym filologom. (;
*Kartka od sześcioletniej Natalki W.
*Kartka od sześcioletniej Natalki W.
3 komentarze:
a ja to chyba nie lubię spokoju. lubię jak jest gwar, jak się kręci, jak biegnie. spokój tylko od czasu do czasu. mimo wszystko dzięki i życzę spokoju, skoro lubicie! :)
a w ogóle, to poczujcie się częścią blogowego świata: http://cruxinterpretum.blogspot.com/2013/04/jestem-czescia-blogosfery-czyli-tag.html :P
Tak dla ścisłości - spokój, którego życzyliśmy to głównie taki spokój-szczęście, o którym wspominałam. (;
I jaaaa, ale zabawa. :D
Prześlij komentarz