niedziela, 21 lipca 2013

Prawie Vieira i prawie zwycięstwo...

Sobota wreszcie przyniosła zwycięstwo gospodarzy. A szkoda, bo liczyłem że tendencja się utrzyma i może wreszcie na wyjeździe wygra Korona (szyderczy uśmiech). Legia rzuciła rękawicę Lechowi odprawiając Widzewa 5-1, a ja mam nowego ulubionego piłkarza w polskiej ekstraklasie!


Jest nim bezapelacyjnie nowy nabytek Zawiszy Bydgoszcz, Herold Goulon! Francuz, którego życiowym sukcesem jest porównanie do Patricka Vieiry absolutnie mnie zachwycił. A tak na serio… pan niedoszła legenda Arsenalu na początku dał mi wiarę w to, że nawet ja mógłbym jeszcze załapać się do kadry (i to wyjściowej jedenastki!) klubu ekstraklasy. Facet grał na odpowiedzialnej pozycji defensywnego pomocnika, ale swoim poruszaniem się po boisku bardziej przypominał mi sędziego, który truchta sobie po murawie i obserwuje co się na nim dzieje – oczywiście z odpowiednim dystansem. Trzeba oddać Goulonowi, że dzięki masie podań do najbliższego kolegi wypracował prawie stuprocentową statystykę celnych zagrań, ale chyba nie o to jednak w piłce chodzi. Gra pomocnika (który nie pomagał…) była odwrotnością gry całego Zawiszy, który najpierw grał bardzo dobrze, natomiast w drugiej odsłonie wyraźnie zgasł. Inaczej Goulon, po którym spodziewałem się utraty tchu po 60 minucie, a on w drugiej połowie dopiero się rozkręcił. Po jego rajdzie zakończonym strzałem uwierzyłem nawet, że grał w Blackburn Rovers. Ogólnie zarówno Zawisza jak i Jagiellonia zagrały słabo. Szarpane akcje z obu stron, bez krzty dokładności. Gospodarze popełnili jednak dwa błędy. Tarasiewicz wystawił szybkiego (10 lat temu) Geworgiana, zamiast dużo lepszego Abbotta. Po drugie, wszyscy za długo zastanawiali się nad tym, czy druga żółta kartka dla Hermesa była słuszna (nie była!), a Jaga w tym czasie zrobiła jedną dokładną akcję i wygrała. Tyle. Na koniec dodam jeszcze, że Zawisza to rodzaj męski – ten Zawisza. Pewnie i tak nie przeczyta tego komentator sobotniego spotkania, ale jako polonista muszę ten fakt podkreślić. A już sytuacja, że komentator pomocniczy, były piłkarz odmieniał dobrze, a dziennikarz sportowy (po jakiś studiach pewnie) nie, to już wstyd.

Zawisza Bydgoszcz 0-1 Jagiellonia Białystok      Balaj (78`)

Drugi sobotni mecz to Legia – Widzew. Wielką niespodzianką było to, że polski zespół, po okropnej dla oka sieczce z walijskim TNS, czegoś się nauczył i wyciągnął wnioski. Legia pokazała, jak zdominować i praktycznie zgnieść (bardzo) słabego rywala. Chociaż i tak warszawianie dalecy byli od perfekcji – pozwolili Widzewowi na kilka skutecznych kontr, z których jedna zakończyła się golem. Więcej o tym spotkaniu mówić nie trzeba. Legia zrobiła to, co do niej należało (i nieważne że rezerwami, oni z urzędu powinni zagrać dokładnie tak samo jak Sagan i Vrdoljak), Widzew pokazał, że ich kibice powinni się ustawić w kolejce po zapas nerwosolu, bo w tym sezonie o zwycięstwa będzie ciężko.

Legia Warszawa 5-1 Widzew Łódź          Radović (3`), Rzeźniczak (40`), Kucharczyk (52`, 57`), Mikita (87`) – Staroń (60`)


Na koniec pewien wniosek na temat budowania drużyny. Zawiszy zabrakło młodych, przebojowych piłkarzy, którzy pobiegaliby wkoło starszych Dudka, Skrzyńskiego czy Strąka. Widzewowi zabrakło doświadczonych piłkarzy, którzy po nerwowym początku uspokoiliby grę. Natomiast Legia wygrała, bo miała doświadczonych liderów (profesorski Radović i bardzo dojrzały Rzeźniczak) i młodych gniewnych. Dobre proporcje to milowy krok do końcowego sukcesu.

zdjęcie prawdziwego Vieiry z foter.com

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie masz większego pojęcia o piłce. Goulon był najlepszym piłkarzem w Zawiszy. Potrafi przytrzymać piłkę, zastawić się, fajnie wyprowadzić, ma dobrą technikę. Piłkarze Jagielloni odbijali się od niego jak od skały. Tego typu zawodnik (silny duży DMF) nie ma latać jak rączy jelonek, bo nie od tego jest.
Brakuje mu jeszcze trochę kondycji, ale widać na pierwszy rzut oka, że w porównaniu do polskich piłkarzy to inna liga.

Unknown pisze...

To, że tak wielkiego chłopa nikt nie przewrócił nie jest zasługą jego talentu. A pierwszą połowę przeszedł koło meczu. Nie musi być jelonkiem (świetne porównanie) ale powinien zapier...ać. Co dostał piłkę, natychmiast ją oddawał, nieważne w jakim kierunku. To ma być dobry defensywny pomocnik? W drugiej połowie pokazał nieco więcej i pewnie po paru tygodniach treningów coś jeszcze pokaże, ale na razie gra piach. Zwłaszcza patrząc przez pryzmat wypowiedzi pana Osucha. A jeszcze co do techniki - cały mecz czarował jedną przekładanką, co drugi chłopak na orliku to potrafi :)