Z okacji akcji "Toruń za pół ceny" filtrowaliśmy kolejne lokale, aby uszczknąć coś z tej promocji. Na ten sam pomysł wpadli też inni, dlatego w większości lokali trudno byłoby zmieścić nawet główkę od szpilki. Ostatecznie wylądowaliśmy w Pierogarni Leniwa.
Wizyta zaczęła się dość niefortunnie. Siadając Daniel zahaczył o jarzębinę, która umieszczona w metalowym wazoniku miała chyba upiększać lokal. Szkoda, że ktoś nie pomyślał i nie włożył nieco lżejszych gałązek, bo samo ponowne odzyskanie równowagi dzbanka zajęło kilka minut. Rozglądając się zauważyliśmy, że przy reszcie stolików było po jednej cieniutkiej gałązce. Cóż, pech. Dobrze, że chociaż zawiadomiona kelnerka była miła i dość szybko wytarła rozlaną wodę. W końcu mogliśmy przyjrzeć się menu i coś zamówić.
Zamówiłam sałatkę z kurczaka, która smakowo okazała się kebabem (z powodu sosu, którym polano danie). Lekko przesuszony panierowany kurczak ledwie skraplał warzywa. Danie smakowało jednak dobrze, a podane do tego tosty z cudnie rozpuszczonym masełkiem i zieleniną ratowały sprawę. Co też najważniejsze - najadłam się, choć o przejedzeniu nie ma mowy. Szczęście, że korzystałam też ze wspomnianej promocji. Zapłaciłam 6 zł, ale cena docelowa (12,50 zł) to zdecydowanie za dużo za coś, co jest imitacją kebaba, nie sałatką. Lepiej już zapłacić mniej i najeść się kebabem albo minimalnie dopłacić i zjeść sałatkę w Manekinie, która jest po prostu większa i nie ma nic wspólnego z fast foodem.
Daniel zamówił pierogi z mięsem. W cenie 13,50 zł za 9 sztuk i jeden dodatek, choć miło byłoby dostać i cebulkę i sos. Nie ma co się rozwodzić nad pierogami - ot, takie nieodcedzone i przepieprzone (spieprzone!). Znów ciężko nie polecić wybrania się do pierogarni Stary Młyn (recenzja - klik), gdzie za niewielką dopłatą (albo i nie - zależy od wyboru; i przypominamy, że studenci mają 11% zniżki) dostaje się niebo w gębie. Nasuwa to na myśl kolejne podobieństwo. Otóż chrupki kukurydziane, podane w Leniwej przed właściwym zamówieniem, nijak mają się do pysznego smalczyku, chlebka i ogórka, podawanych w Starym Młynie.
Ocena wystroju jest skomplikowana. Otóż Leniwa mieści się między estetyką baru mlecznego, a średniej klasy restauracją. Z jednej strony mamy bowiem pełną obsługę przez kelnerki przy stoliku, z drugiej cała reszta ma barowy klimat. Jeśli kogoś to zachęci to trzeba przyznać, że w lokalu było bardzo czysto, chociaż raził nieład rachunków widoczny na ladzie baru.
W zasadzie nasza recenzja tej knajpki mogłaby się ograniczyć do jednego stwierdzenia: nie wrócimy tam!
Klaudia:
Smak: 4
Wystrój: 3,5
Obsługa: 5
Czas oczekiwania: 5
Ceny: 3
Daniel:
Smak: 3,5
Wystrój: 3
Obsługa: 5
Czas oczekiwania: 4
Ceny: 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz