wtorek, 17 września 2013

Podsumowanie 7 kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Po siedmiu seriach gier w polskiej ekstraklasie większość moich przedsezonowych przewidywań wzięło w łeb. Właściwie tylko Lechia, Podbeskidzie, Śląsk i ewentualnie Górnik grają tak, jak się spodziewałem. Ligą trzęsie Wisła, która zamiast miotać się niczym pijane dziecko we mgle, gra mądrze taktycznie i nie odpuszcza żadnej piłki. Póki co Legia dobrze godzi ligę z europejskimi pucharami, choć prawdziwym wyzwaniem dla Jana Urbana będzie rywalizacja w fazie grupowej Ligi Europy. Coraz gorzej wygląda sytuacja Zagłębia, a Arkadiusz Piech okazuje się póki co jaskółką, która jednak wiosny nie czyni.


Widzew 1-1 Podbeskidzie (Leimonas – Urban)

Drużyna bezrobotnych Mroczkowskiego zbierana przed rozgrywkami i w ich trakcie, nie miała moim zdaniem szans na skuteczne utrzymanie w ekstraklasie. Jednak znów okazuje się, że taka praktyka w naszym słonecznym kraju przynosi zamierzony efekt i Łodzianie nie przegrywają (przynajmniej nie tak często jak się tego spodziewałem), a na dodatek od czasu do czasu zdarza im się coś wygrać. Co więcej, wśród tych „bezrobotnych” pewnie znów wypromuje się ktoś, kogo media ochrzczą gwiazdą ligi, jak np. Visnakovs czy Lafrance. Z kolei Podbeskidzie zachowuje status quo. To cały czas drużyna, która nieco odstaje od stawki ale przy odrobinie szczęścia zdoła się utrzymać. W skali od 1 do 10 oceniam to spotkanie na 4.

Wisła Kraków 3-0 Piast Gliwice (Brożek 2, Guerrier)

Przed startem sezonu przewidywałem (jak wszyscy zresztą), że Wisełka osiągnęła dno. A tu masz ci los, znów wygrali i na dodatek zrobili to w bardzo dobrym stylu. W tej kolejce nawet mistrzowska Legia nie zagrała tak dobrze taktycznie jak podopieczni Franciszka Smudy. Tam po prostu wszystko chodziło jak trzeba. Brakującym elementem układanki okazał się Brożek, który pokazał, że przy braku umiejętności na zawojowanie średniej ligi europejskiej, można być gwiazdą polskich boisk. 7/10 (z czego na 6 oczek zapracowała Wisła).

Zawisza 2-0 Cracovia (Vasconcelos, Ziajka)

Do obejrzenia tego meczu przystąpiłem wiedząc, jaki będzie wynik. Nie jest to zasługa moich paranormalnych zdolności, po prostu nie widziałem spotkania na żywo, więc obejrzałem powtórkę. Od początku więc skupiłem się na odpowiedzi na pytanie, czy to Zawisza wreszcie zagrał dobrze 90 minut, czy to Pasy obniżyły loty. Okazało się, że to goście bardziej zawiedli, niż gospodarze zachwycili. Bramki nieco przypadkowe, gra także. Cracovia mogła, a nawet powinna wygrać ten mecz. 4/10.

Śląsk Wrocław 2-0 Lech Poznań (Hołota, Paixao)

Tu, podobnie jak w meczu Zawiszy z Cracovią, pada to samo pytanie. Niektórzy myśleli, że Śląsk bez Soboty od razu spadnie z ligi, ale piłkarze Levy`ego pokazali, że jednak tak być nie musi i wykorzystali smutną postawę Lecha. Dlaczego smutną? Bo tak wyglądają wszyscy z ul. Bułgarskiej. Piłkarze smutni, bo nic im nie wychodzi, Rumak smutny, bo zaraz go zwolnią. Nawet Rutkowski pewnie jest smutny, bo niby zarobił krocie na transferze Toneva, ale potem poskąpił na wzmocnienia i już po siedmiu kolejkach widać efekt krótkiej ławki rezerwowych. Do tego dochodzą dziwne kontuzje Douglasa, który raz jest zdrowy a raz nie, a i tak nie gra. Poznański zespół na dziś jest obrazem nędzy i rozpaczy. Krótki materiał sprzed tego meczu w Lidze+Ekstra pokazuje, że nie tylko ja mam takiej gry Lecha dość. 5/10.

Korona 3-5 Legia (Janota, Sobolewski 2 – Radović, Dwaliszwili 3, Kucharczyk)

Nowy trener Korony chciał być cwany. Zamieszał, poprzestawiał i… klops. Żaden z pomysłów Hiszpana z piętnem Ojrzyńskiego nie wypalił i Korona dostała srogie lanie od Legii. Goście zagrali dobrze, choć ciągłe rajdy Ojamy w pierwszej połowie były irytujące. Dużo dała przewaga zdobyta dzięki bardzo dobrej grze bocznych obrońców pozwoliła zgnieść mistrzom Polski gospodarzy. No i chyba tym meczem Dwaliszwili pokazał ternerowi Urbanowi, na którego z dwójki napastników powinien stawiać w najważniejszych meczach. I bardzo dobrze, bo przy całym szacunku do Marka Saganowskiego, to już nie jest snajper na miarę ambicji Legii. Mecz na 8/10.

Jagiellonia 6-0 Ruch (Piątkowski, Quintana 2, Gajos, Balaj 2)

Białostocczanie rozkręcają się z meczu na mecz i ich gra może się podobać. Inna sprawa, że zaprezentowali się na tle najgorszej ekipy w lidze. Mój dziadek, jako wierny kibic Niebieskich, od początku krzywił się, kiedy patrzył na Jacka Zielińskiego na ławce Ruchu. Twierdził, że to nie jest trener dla tego zespołu. Ja byłem trochę mniej sceptyczny, ale wyszło, że racja leżała po stronie dziadka. Patrząc na to, co pokazali na murawie gracze ze Śląska (bo grą tego nazwać nie można), zgadzam się ze słowami jednego z komentatorów tego spotkania, który stwierdził, że Zieliński okazał się zbyt pobłażliwym i delikatnym trenerem dla Ruchu. Zabrakło przykręcenia tej śruby, która sprawiłaby, że niebieska maszynka zacznie działać. Chyba śrubokręt do niej wciąż ma w kieszeni Waldemar Fornalik… Mój dziadek się pewnie cieszy, bo Zielińskiego już przy Cichej nie ma, ciekawe tylko, kto go zastąpi i z jakim skutkiem? A sam mecz – 7/10 za grę Jagi.

Pogoń Szczecin 1-1 Lechia Gdańsk (Akahoshi – Grzelczak)

Pojedynek samurajów to raczej nie był. Ot, mecz jakich wiele na naszych stadionach. Trochę szkoda zmarnowanej szansy Gdańszczan na trzy oczka, bo od momentu przyjścia trenera Probierza zaczęli grać bardzo dobry futbol. Zmarnowany karny zemścił się w samej końcówce i skończyło się remisem. 6/10.

Górnik Zabrze 2-1 Zagłębie (Kosznik, Nakoulma – Piech)


Górnik mnie w tym meczu solidnie wkurzył. Po pięciu golach w Kielcach i sześciu w Białymstoku, oczekiwałem od podopiecznych Nawałki więcej. Od początku dominowali i bezlitośnie gnietli biedne Zagłębie. Lecz zamiast iść dalej za ciosem i pakować Lubinianom koleje bramki, gospodarze stanęli zadowoleni z dwóch trafień. I właśnie ich lenistwo i brak woli pogrążenia słabszego przeciwnika tak mnie zdenerwowało. Nawet trochę żałuję, że Piechowi nie wyszedł drugi taki strzał i Zagłębie nie wywiozło z Zabrza nawet punktu (choć oczywiście zasłużyli na lanie). Trudno mi na dziś stwierdzić, czy Miedziowi wydostaną się z tej katastrofalnej formy i uratują ekstraklasowy byt. No bo tylko o tym mogą teraz w Lubinie marzyć. 3/10.

zdjęcie z foter.com

Brak komentarzy: