Komedia? Czyli będzie
zabawnie. Brytyjska? Czyli specyficzny humor ze sporą dozą inteligencji. Czarna
komedia? Czyli będzie trochę śmiechu z rzeczy, z których zwykle się nie
śmiejemy. Na koniec otoczka karawaningu, czyli najbardziej typowego w UK środka
przemierzania kraju w okresie wakacyjnym. Zapowiada się kolejna fajna komedia z
Wysp, w stylu „Hot Fuzz – Ostre psy” z niezawodnym duetem Pegg-Frost. Ale potem
zaczął się film…
Na wstępie zaznaczę, że rzadko oglądam filmy, które, mówiąc
kolokwialnie – ryją psychę. Ten aspekt zostawiam raczej książce. Filmy traktuję
(pewnie niesprawiedliwie) jako lżejsze, dlatego od wielkiego dzwonu sięgam do
produkcji czeskich czy autorstwa Kusturicy. Z „Turystami” miało być standardowo
– chciałem zrelaksować się w wakacyjny wieczór dawką humoru i brytyjskości. No
i zaczęło się całkiem tak, jak oczekiwałem. Para zakochanych pakuje się do
przyczepy campingowej, by wyruszyć w trasę po Wielkiej Brytanii. Śmieszy matka
głównej bohaterki, która jest typową starą zrzędą. Chris i Tina wydają się
normalną parą w wieku koło trzydziestki. Jednak cały ten zwyczajny obraz
zaczyna gwałtownie burzyć się w chwili pierwszego „zdenerwowania się” Chrisa,
który odkrywa przed widzem swoją tajemnicę. Otóż dość specyficznie i gwałtownie
reaguje na irytujące go zachowanie ludzi (określenie eufemistyczne, mające
zapobiec spoilerowaniu).
Właśnie reakcje Chrisa i stopniowe akceptowanie i
przystosowywanie się do nich Tiny sprawiają, że „Turyści” są dość trudni do
przyswojenia. Dla niektórych nawet nieprzyswajalni. Osobiście bardzo lubię
czarne komedie i nie robi na mnie wrażenia humorystyczne podejście do śmierci i
morderstw. Mimo to film ten przełknąłem niczym za dużą, niedobrą tabletkę.
Socjopatyczny charakter głównego bohatera śmieszy może w pierwszych dwóch
przypadkach. Potem jest już tylko niepokój i przerażenie. Jeszcze bardziej
przerażająca jest Tina, która z osoby stosunkowo normalnej, pod wpływem
ukochanego staje się pozbawioną ludzkich odruchów psychopatką. W pewnym
momencie wysnuwa wniosek, że mordując ludzi zmniejsza emisję CO2,
więc zabijanie jest EKO. No i na deser jeszcze ten jej pies, właściwie nie jej,
tylko obcy, ale traktowany i nazywany jak jej dawny pupil.
„Turyści” nie są filmem normalnym, ani takim jakiego
oczekuje się od gatunku czarnej komedii. Właściwie już po pierwszych kilku
scenach przestaje być śmieszny, a zaczyna właśnie „ryć psychę”. Od czasu do
czasu przypomina, że w zamiarze ma rozśmieszyć, ale robi to na krótko i od razu
wraca do rycia. Znalazłem opinie, że „Turyści” są zabawni dla „określonej grupy
widzów”. Jakich widzów? Takich, którzy preferują ordynarne sceny seksu albo
morderstw? Dla tych, co lubią bohaterów wypranych z instynktów i poczucia
moralności? Mnie film ten jedynie przestraszył i zniesmaczył. Tym, którzy tak
jak ja, cenią i lubią brytyjskie kino „Turystów” nie polecam, bo zepsujecie
sobie spojrzenie na tamtejszą kinematografię.
zdjęcie pochodzi z filmweb.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz