niedziela, 1 grudnia 2013

Kilka słów o piórze Masłowskiej

Wydawałoby się, że proza Masłowskiej jest dla tych, których świat po prostu denerwuje. W końcu w każdej kolejnej próbie literackiej pisarka przygląda się otoczeniu tylko po to, by je rozbić - zdemaskować mniejsze i większe przywary ucywilizowanego, miejskiego człowieka. Mam alergię na wiele elementów świata, jednak ta proza nie zadowala mnie. 


KALEJDOSKOP

Nie odnajduję się w estetyce Masłowskiej. W efekcie nie jestem w stanie podjąć się próby zrecenzowania jej książek. Mimo że przeczytałam Wojnę polsko-ruską, Kochanie, zabiłam nasze koty i dwa dramaty (co było torturą). Na szczęście nie jestem pewna, czy takie jednostkowe recenzje są potrzebne - i tak chodzi o kalejdoskop naszego świata – bez względu na to, czy patrzymy na twórczość Masłowskiej ogólnie, czy skupimy się każdej książce z osobna.

WESOŁE MIASTECZKO

Proza Masłowskiej w zamierzeniu ma być śmieszna. Wynoszę to z licznych transgresji kulturowych, wulgaryzmów, elementów livestylu, który jest już chyba stereotypem współczesnego młodego człowieka. Zarówno Wojna polsko-ruska, jak i Kochanie, zabiłam nasze koty są czymś, co i tak zna się z różnego rodzaju mediów, portali społecznościowych, czy innych popularnych memów. Masłowska zbiera wszystko w jedną całość. Dla mnie smutną, nie śmieszną. Taka stylistyka i kalejdoskopowość przypomina mi koncepcję świata jako wesołego miasteczka. Błędem jest jednak za duża ilość metafor, postawienie na ilość treści – a przecież w wesołym miasteczku jest zazwyczaj jeden wielki diabelski młyn, o którym się marzy, i kilka mniejszych atrakcji. Inaczej nie mieliśmy czego doceniać.

POWIEŚĆ DRESIARSKA - Kilka słów o Wojnie polsko-ruskiej

Ciężko pisać o książce, którą chciało się odłożyć już po pierwszych stronach, a uczucie to nie mijało do końca powieści. Kilka, kilkanaście kartek bowiem wystarczy, by jakiś smakosz słowa utwierdził się w przekonaniu, że tak, ciekawa rzecz, ten strumień świadomości przedstawiciela blokowiska. Ale jakim cudem można czytelnika tak męczyć i przeciągać to na dwieście stron? Być może miała to na myśli także Małgorzata Musierowicz, gdy na okładce recenzowanej przeze mnie książki wystawiła opinię: "...mniej Masłowskiej! (a wszystko będzie cacy)". Optowałabym, żeby takie stylizacje pozostawić na formy krótsze.

Cóż można wynieść z "powieści dresiarskiej", jak ją media (czy też inne licho) okrzyknęły? Niewiele. Czytelnik bowiem musi przebić się nie tylko przez wspomniany strumień świadomości (który napisany jest językiem nie tylko potocznym i wulgarnym, lecz także zupełnie niepoprawnym), ale i przez brak spójnej fabuły. Niby jest jakaś tam chronologia, ale wybiórcza, dotycząca jedynie kontaktów głównego bohatera, Silnego, z kobietami. Jakby w tle pojawiają się także komentarze o relacjach Polaków i Ruskich, choć nie przemawia do mnie kontekst polityczny w tym dziele - powiem nawet: nie wiem, po co był wprowadzony. Aby powiedzieć coś o rodakach? Jeśli tak, to autorka posłużyła się zbyt absurdalnymi metaforami, by było to jasne. 

NA KONIEC

Będąc kiedyś na spotkaniu autorskim z Panią Masłowską bardzo się na nią zdenerwowałam, kiedy nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie odnośnie fabuły książki, tłumacząc się, że „nie pamięta”, bo pisała powieść dawno temu. Wtedy jeszcze nie znałam jej książek. Teraz, gdy poznałam chaos jej pióra, nie dziwię się takiej odpowiedzi. Dla mnie jest to też jeden z trafniejszych komentarzy, jakie można użyć w stosunku do autorki Kochanie, zabiłam nasze koty.

Szkoda, że kilka lat łudziłam się, że pióro Masłowskiej to coś ciekawego – w końcu wygrywała konkursy, jest tłumaczona na kilka języków, a jedną jej powieść nawet zekranizowano.

Podsumowując: nie wiem, o czym jest twórczość Masłowskiej, choć bardzo starałam się odkodować jej komunikat. Jedyna nadzieja w Pawiu Królowej, który z uwagi na zdobycie nagrody Nike zostawiłam na inną okazję.

P.S. Jeśli już ktoś koniecznie byłby zmuszony - to rany na duszy nie porobiły mi się tylko przy dramacie „Między nami dobrze jest”.

Masłowska Dorota, Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną, Warszawa: Lampa i Iskra Boża, 2002, ss. 206.
Masłowska Dorota, Dwa dramaty zebrane, Warszawa:  Lampa i Iskra Boża, 2010, ss. 127.
Masłowska Dorota, Kochanie, zabiłam nasze koty, Warszawa: Noir sur Blanc, 2012, ss. 160.

Zdjęcie z: klik

Brak komentarzy: