Jak
na prawdziwych domatorów przystało, udało nam się zjawić dopiero
na ósmym spotkaniu Toruń Blog Meeting. Wcześniej było nie po
drodze, albo w ogóle padał deszcz i wieczór chciało się spędzić
pod kołdrą. Pewnie i na tym byśmy się nie zjawili, gdyby nie
Milena z cruxinterpretum (dziękujemy za udostępnienia zdjęcia!). Zresztą tyle dobrego słyszeliśmy o
Hanzie, że i tak w naszych najbliższych planach było wypicie tam smakowej
latte. Ale o kawiarni w osobnym poście już niedługo.
Mój
instynkt omatkoniewiemcomnieczeka słusznie podpowiedział, że
należy przyjść wcześniej. Później mielibyśmy problem ze
zalezieniem miejsca tak, by siedzieć w trójkę, co - jak sie
okazało - było najlepszą decyzją tego wieczoru. Przyjść postanowiło
30 osób z 23 blogów.
Spotkanie miało mały minus - przebiegło na rozmowie w sobie znanym gronie (dlatego dobrze, że siedzieliśmy obok Mileny). Bliżej poznaliśmy jedynie Adama z
wyspasmaków - dzięki mojemu tyktyk w ramię i pytaniu ala dziecko z piaskownicy "Cześć,
o czym piszesz bloga?". Wydawał się bardziej nieznający
nikogo niż my, więc trzeba było się odezwać. Szkoda, że nikt
nie odezwał się do nas. W końcu organizator powinien chcieć
poznać innych blogerów, albo chociaż jakoś ich zaklimatyzować.
Oprócz tego atmo(blogo)sfera była bardzo miła, a do pysznej kawy i hipsterskiego piwa z Hanzy
blogerki kulinarne przygotowały swoje wypieki - chałki uwielbiam, a
na ciasto, które w smaku przypomina snikersa będę musiała zdobyć
przepis.
Czekamy
na kolejne spotkanie i mamy nadzieję, że tym razem będzie większa
interakcja. Pozdrawiamy wszystkich tych, co byli, jak i tych, co nie dotarli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz