niedziela, 23 listopada 2014

Pomiędzy.

Mimo że na mamyalergie pojawiają się zazwyczaj recenzje, dziś chcę po prostu dać znać, że żyjemy - krążąc między toruńską starówką a fioletowymi ścianami stancji, konsumując głównie węglowodany i polską literaturę. W gruncie rzeczy, mimo milczenia, dość dobrze nam jest tej jesieni. 

Tylko potrzeby do pisania jakoś brak. Nie czujemy się typowymi blogerami, którzy według ciągle powstających, i niestety trafiających przed moje oczy, notek z poradami powinni publikować posty o konkretnych porach, z pięknymi zdjęciami i częstotliwością dobrze niosącej się kury. Nie lubię, gdy od słowa wymaga się szablonowości i zamienia się je w biznes. 

Inna sprawa, że kiedyś łatwiej mi się pisało. Wystarczyła jesień. Czekolada. Ciepło kawy. Ulubiony dźwięk jakiś. I można było płynąć krótszym bądź dłuższym dystansem ku recenzji, artykule, wierszowi. Dobre efekty się miało i wierzyło się w siebie. Inną osobą chyba się było. 

Gorzej, że z milczeniem i uciekającymi słowami, jak już mówiłam, dość dobrze człowiekowi się żyje. Czas wypełnia się innymi pilnymi sprawami, dużo bardziej konkretnymi. A to, co pozostanie, przesypia się, przejada, dopełnia przytuleniem przed amerykańskim serialem i uśmiechem. Niewiele jest miejsca na tęsknotę. 

Brak komentarzy: