Już nie Policeman, nie Jataman, czasem Rudegyal, a przede
wszystkim Man, który wie co to miłość. Zespół Jamal (tak, to zespół, którego
wokalistą jest Tomek „Miodu” Mioduszewski) przedstawił nam swoje najnowsze
dzieło pt. „Miłość”. Podobnie jak w przypadku Indios Bravos pojawiło się sporo
nowości.
Tytuł krążka nie jest jakąś wymyślną metaforą. Ta płyta od A
do Z poświęcona jest tematyce kochania drugiej osoby (no może za wyjątkiem
„Szołbiznesu”). Gdzie zatem ta nowość? Przecież Miodula już nie raz o miłości w
swej twórczości wspominał. No tak, ale to zawsze było takie… zwykłe. Takie jak
wszędzie, gdzie artysta porusza tę tematykę. A w przypadku „Miłości”, już po
pierwszym wysłuchaniu wszystkich kawałków stwierdziłem – cholera, naprawdę
wierzę, że ten facet kogoś kocha/kochał. Dawno, ale to daawno nie słyszałem
bardziej wiarygodnych, prawdziwszych tekstów o miłości. Może jest w tym nuta
naiwności, ale wierzę, że jeśli ktoś pisze takie teksty, to zwyczajnie
musi/musiał kochać i być kochanym. Na dodatek niezmiernie trudno mi stwierdzić,
jak to z „podmiotem lirycznym” jest. Na równi ujmują teksty mówiące o kwitnącym
uczuciu, jak i te poruszające temat rozstania i wspomnienia tego, co było
(jedyną podpowiedzią jest okładka płyty jednoznacznie wskazująca stosunek do
płci pięknej).
Jako że mniej więcej równolegle słuchałem nowej płyty Indios
Bravos, o czym możecie przeczytać tutaj, dopatrzyłem się pewnych podobieństw.
Jamal też zaprezentował się dojrzalej. Teksty są zdecydowanie lepsze w porównaniu
do „Urban Discotheque”. Podobnie jak w przypadku IB jest różnorodnie. Trochę
reggae, hip-hopu, rootsu, jazzu i ska. Jamal potrafi zaskoczyć, tworząc
nostalgiczny „Peron”, a potem (a właściwie wcześniej, bo ten singiel ujrzał
światło dzienne ponad rok temu) bezwzględnie traktujące miłość „Defto”.
Kadr z teledysku DEFTO |
Podsumowując, „Miłość” to w moim odczuciu najlepsza z
dotychczasowych płyt Jamala. Może „Peron” nie zrobi takiej kariery jak
„Policeman”, ale zabawa frazeologizmami na początku tego kawałka to
mistrzostwo. Zabawa rytmem, spojrzenie na miłość z wielu stron i na koniec
pozytywna, nieco rastafariańska puenta. Naprawdę dobra muzyka.
okładka płyty ze strony klubowa.pl
kadr z teledysku znaleziony na goodtimeradio.pl
1 komentarz:
Własnie się szykuje do akupu tej płyty. POmimo że słyszałam z niej chyba tylko "Peron" to wystarczająco do mnie przemawia, żeby skusić się na całość : D
Prześlij komentarz