sobota, 27 lipca 2013

Recenzja książki „Strefa cienia. Trzy lata z psychopatą – historia prawdziwa”


Nie przepadam za komentowaniem autobiografii – zdarza się, że podczas oceniania tych dzieł czuję się jak zbrodniarz. W moim rozumowaniu przeważa jednak myśl, że jak ktoś już nie tylko pisze, ale i wydaje swoje słowa, to mamy prawo powiedzieć co myślimy. Nawet, jeśli opiera się książkę na faktach, to nie oceniamy człowieka, ale umiejętność posługiwania się słowem, kierowania narracją. Te wszystkie bowiem drobiazgi decydują o tym, czy coś jest dobre, czy nie. Fabuła, choćby najprawdziwsza, bez umiejętności autora ciekawa nie będzie.



Hannibal Lecter

Zajmę się kwestią tej postaci na początku, gdyż nie lubię być okłamywana. Hannibal Lecter to osobowość fascynująca i straszna, pomimo swojej fikcyjności. Seryjny morderca, który pozbawia ofiary życia w sposób ekstremalny. Znaki szczególne – nie można go złapać, nie zostawia śladów, nie ma świadków. W swoim wstępnie autorka, Wiktoria Zender,  pisze:

Roman – mój oprawca – był zły i okrutny. Działał metodycznie, bez zmrużenia oka. Można go porównać do Hannibala Lectera.

Po tym zdaniu oczywiście nie mogłam nie sięgnąć po książkę. Myślałam, że będzie to coś więcej, niż opisywanie dziejów naiwnej, niekochanej i zbuntowanej dziewczyny. Myliłam się. Roman ani trochę nie przypomina Lectera; w porównaniu z nim jest w gruncie rzeczy nieszkodliwy. Bohaterka bowiem sama wpada w ręce Romana – ucieka z domu właśnie do niego, choć był jedynie jakimś tam nieznajomym. Mężczyzna niszczy ją emocjonalnie, lecz ataki fizyczne są wywołane furią. Nie jest także mordercą, w dodatku seryjnym. Nie planuje - po prostu bije. Szczytem jego „metodycznego" działania jest wsypywanie środków nasennych, by móc gwałcić lub kaleczyć ciało dziewczyny. Pomimo, że historia bohaterki jest straszna: czytelnik już na wstępnie zostaje okłamany.

Debiut

Kolejną irytację przynosi mi okładka. Nie sądzę, że dobrym nawykiem jest nazwanie autobiografii - zwłaszcza będącej skutkiem próby poradzenia sobie z przeżyciami – „debiutem prozatorskim”. Autorka nie ma polotu, nie pisze w sposób fascynujący, i wciąż przerywa narrację po to, by powiedzieć, że już za chwilkę wydarzy się coś złego (zamiast czytelnika zaskakiwać). Wydaje mi się także, że dużo w tej książce autokreacji – bohaterka ukazana jest jako niewinna, nieświadoma dziewczyna, choć ma już lat osiemnaście, gdy akcja się zaczyna. Rozumiem, że Zender w ten sposób próbuje wytłumaczyć swoje postępowanie, jednak oceniam książkę pod kątem jej literackości, mojego poczucia, czy wierzę w akcję. Niestety nie wierzę – i to nie z powodu okropieństw przedstawionych, ale ze względu na sposób przedstawienia głównej bohaterki Uli.

Przerywanie milczenia

Dobrze, że autorka „przerwała milczenie” i spróbowała poradzić sobie z własnymi emocjami. Źle, że książki nie broni nic, oprócz przykrości, że ktoś może być bity i poniżany. Z wiadomych chyba względów nie będę oceniać postaci występujących w książce – oprócz wspomnianej już uwagi, że i tak to kreacja, skupienie się na pewnej grupie cech osób przedstawionych. Takie oddanie rzeczywistości spłaszcza problem, który dotknął autorkę – nie ukazuje siły uzależnienia od kogoś, a jedynie naiwność (aby nie powiedzieć głupotę) bohaterki. A wierzę, że mogło to wyglądać nieco inaczej.

Podsumowanie

Cóż, nie mogę powiedzieć, że polecam przeczytanie książki Strefa cienia. Trzy lata z psychopatą – historia prawdziwa, gdyż uważam, że należy ona do strefy cienia nie tylko ludzkiego życia, ale także i literatury.

Zender Wiktoria, Strefa cienia. Trzy lata z psychopatą - historia prawdziwa, Nasza Księgarnia: Warszawa: 2008, ss. 320. 

Brak komentarzy: